Tegoroczny Dzień Dziecka uczniowie naszej szkoły spędzili w sposób aktywny. Każda klasa uczestniczyła w zajęciach, które wymagały czynnego zaangażowania. Były wycieczki rowerowe, spacery, gry i zabawy zespołowe, wspólny posiłek. Taki rodzaj zajęć sprzyjał odnowieniu koleżeńskich relacji zachwianych trochę podczas nauczania zdalnego.
Uczniowie klasy VI pod opieką wychowawcy oraz Pań: Anny Bąk i Moniki Krasuckiej wyruszyli na wycieczkę rowerową.
Trasa do Bychawy prowadziła chyba najciekawszą częścią szlaku "Dolina Kosarzewki". Jechaliśmy doliną w bezpośrednim sąsiedztwie rzeki Kosarzewki. Po jednej stronie mieliśmy równinę – podmokłe łąki i starorzecze porośnięte olsem, a po drugiej dość wysoką skarpę porośniętą trawami i zaroślami. Niesamowite widoki, szumiąca czysta woda i świeże powietrze z nadwyżką rekompensowały niedogodności poruszania się nierówną polną drogą.
Pierwszy oficjalny przystanek zrobiliśmy przy wyrobisku po piaskowni, gdzie usytuowane jest miejsce wypoczynku Nasze Zacisze. Obejście wyrobiska wprawdzie wymagało trochę wysiłku (trzeba było wejść na stromą skarpę), ale za to zobaczyliśmy bardzo malowniczy fragment doliny Kosarzewki, z wyraźnymi jej zakolami.
Przed nami było teraz kolejne wyzwanie - stromy podjazd na kamienistej drodze (część uczniów pokonała go metodą „obok roweru”).
Po ponownym uformowaniu się w szyk kolumnowy wjechaliśmy do Wincentówka. Asfaltową drogą wzdłuż zabudowań wiejskich dojechaliśmy do rozwidlenia dróg przy słynnym przystanku „Filiżanka”.
Po pięciu kilometrach jazdy dotarliśmy do Bychawy - Podzamcza, a dokładnie do oczyszczalni ścieków.
Czekała nas tam niezwykle interesująca lekcja z zakresu edukacji ekologicznej.
Kierownik (z-ca) oczyszczalni w bardzo ciekawy sposób przedstawił nam proces oczyszczania ścieków. Poznawaliśmy kolejne etapy oczyszczania zwiedzając odpowiednie strefy oczyszczalni: punkt zrzutu ścieków (z tego miejsca trzy pompy transportują wszystkie ścieki do dalszej obróbki, ukształtowanie terenu sprawia, że trzeba je podnieść na wysokość ok. 12 m.), strefa oczyszczania mechanicznego, strefa oczyszczania biologicznego, zbiorniki do fermentacji osadu.
Byliśmy pod dużym wrażeniem, gdy na końcowym etapie zobaczyliśmy efekt pracy oczyszczalni - czysta woda, na oko niczym nie różniąca się od tej z kranu, odprowadzana do rzeki.
Dowiedzieliśmy się, że oczyszczalnia „przerabia” ok. 850 m3 ścieków na dobę – jeżeli ktoś chce i potrafi, może obliczyć pracę jaką muszą wykonać pompy tłoczące ścieki.
Na koniec pobytu dostaliśmy słodki upominek od Pana Kierownika – dziękujemy.
Kolejnym etapem naszej wycieczki był położony w odległości ok. 500 m od oczyszczalni rezerwat przyrody „Podzamcze”. Po kilku minutach jazdy nieutwardzoną ulicą Podzamcze dotarliśmy do punktu widokowego na rezerwat.
Rezerwat został ustanowiony w 1974r. i obejmuje obszar prawie 3,5 hektara. Różnica wysokości między dnem doliny, a wierzchowiną przekracza 30m. Przedmiotem ochrony jest roślinność kserotermiczna (ciepłolubna i sucholubna), występują tu m.in.: wisienka karłowata, zawilec wielkokwiatowy, orlik pospolity, powojnik prosty, aster gawędka i wiele innych.
Pobyt w rezerwacie był okazją do odpoczynku w promieniach ciepłego wiosennego słońca, dostarczył nam wielu wrażeń wzrokowych. U podnóża skarpy znajduje się stadion klubu sportowego Granit i zielone błonie Lipnika, na dalszym planie panorama miasta z wyróżniającym się kościołem, z prawej strony tafla zalewu.
Z pewnym niezadowoleniem opuszczaliśmy to urokliwe miejsce, mimo że byliśmy świadomi kolejnych atrakcji.
Niebawem byliśmy już na stadionie. Chłopcy skorzystali z możliwości rozegrania meczu w piłkę nożną na boisku treningowym, a dziewczęta w grupach uczestniczyły w grach i zabawach a nawet w ćwiczeniach akrobatycznych. Byli też tacy, którzy przyjęli rolę kibiców.
Ostatnim punktem naszej wycieczki było zwiedzanie terenu dawnego zespołu zamkowego.
Jadąc od stadionu ulicami: Sportową, Lubelską i Podwale dotarliśmy do trasy szlaku rowerowego „Doliną Kosarzewki”. Szlak rowerowy na tym odcinku biegnie asfaltową drogą między Gałęzówką z lewej a Kosarzewką z prawej strony.
Po ok. 200 m. Gałęzówka kończy swój bieg wpadając do Kosarzewki – po dokładnym obejrzeniu tego miejsca pojechaliśmy dalej trasą szlaku rowerowego.
Pokonujemy rzekę po kładce, mijamy pawilon restauracyjny Bar u Saszy i niezbyt wygodną drogą jedziemy wzdłuż Kosarzewki. Po drodze mijamy stawy rybne a także betonową śluzę na Kosarzewce – pozostałości po młynie dworskim i dojeżdżamy do ulicy Pileckiego. Skręcamy w lewo i po 250 m. dojeżdżamy do Parkowego Zacisza – restauracji w której czeka już na nas pyszna pizza.
W taki oto sposób rozpoczęliśmy zwiedzanie zespołu zamkowego byłego majątku Podzamcze. Restauracja znajduje się bowiem w budynku dawnej rządcówki.
Po posiłku udaliśmy się na miejsce (nieopodal restauracji), gdzie zachowały się ruiny zamku – pałacu. Wysłuchaliśmy krótkiej historii tego miejsca.
Zamek w tym miejscu pobudował na początku XVI wieku ówczesny właściciel Bychawy - Mikołaj Pilecki. Funkcje obronne spełniał do końca XVII wieku.
Pod koniec XVII wieku Andrzej Ossowski rozpoczął gruntowną przebudowę zamku. Dawny zamek miał się stać pałacem, miał być rezydencją o charakterze reprezentacyjnym. Miał to być budynek dwukondygnacyjny, w części środkowej podwyższony. Ossowski budowy pałacu jednak nie ukończył – zmarł.
Dzieło przebudowy ukończył kolejny właściciel Bychawy Dominik Stoiński w roku 1734. Na początku XIX wieku, kiedy właścicielem był hrabia Karol Scipio del Campo, prawdopodobnie dobudowano od północy kolumnowy portyk (do dzisiaj zachowały się fundamenty).
Przez 150 lat pałac był zamieszkały przez kolejnych dziedziców Bychawy (ostatnimi mieszkańcami byli Duniewscy, którzy opuścili go po pożarze w latach 80. XIX wieku).
Ostatni właściciel bychawskich dóbr – Antoni Budny – nie zdecydował się na odbudowę rezydencji, a z pozostałych ruin czerpał materiał do budowy oraz remontów dróg. W 1928 roku ogołocono park pałacowy wycinając piękny stary drzewostan, a dzieła zniszczenia dopełniono po II wojnie światowej.
Do dzisiaj zachowały się jedynie fragmenty ścian pałacu – ściana zachodnia z przyległymi do niej alkierzami i fragmentami ścian działowych, ściana południowa między alkierzem południowo-zachodnim a narożnikiem ryzalitu południowego oraz część alkierza południowo-wschodniego, w którym widoczne są ślady ośmiobocznego pomieszczenia w dolnej kondygnacji.
Z zamkiem bychawskim związana jest legenda. Legenda o białej damie, którą to wczesnym świtem spotykają wędkarze i grzybiarze – link do numeru Gazety Bychawskiej, gdzie Pani Maria Dębowczyk pisze jak to jest z tą damą (str. 13) ==>
Ostatnie chwile przed wyjazdem wykorzystaliśmy na spacer drogą nad zalewem, wstępując na znajdujący się pomost. Podczas spaceru byliśmy świadkami niecodziennego połowu.
Wędkarz złowił rybę mierzącą ponad 100 cm długości – była to tołpyga. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że tołpyga to stosunkowo rzadko łowiona ryba, złowienie jej wymaga nie tylko umiejętności, ale przede wszystkim szczęścia. Tołpyga odżywia się planktonem oraz szczątkami roślin i tylko przez przypadek można złowić ją na haczyk.
W drodze powrotnej do domu zatrzymaliśmy się przy przydrożnej kapliczce (skrzyżowanie Pileckiego z Zamkową) stanowiącej niewątpliwie element zespołu zamkowego. Pochodząca z połowy XVIII wieku późnobarokowa kapliczka ma ciekawy plan zbliżony do trójkąta o ściętych narożach, dwóch wklęsłych oraz jednym wypukłym boku. W wypukłym boku znajduje się nisza, obecnie pusta. Kiedyś znajdowała się tam najprawdopodobniej figura św. Jana Nepomucena.
„Forma opracowania bryły, zachowane historyczne proporcje, wysokie wartości artystyczne i warsztatowe pozwalają zaliczyć kapliczkę do najcenniejszych zabytków małej architektury na Lubelszczyźnie”. – tak o kapliczce napisał Lubelski Konserwator Zabytków.
Do Bychawki, przez Zdrapy, dotarliśmy w godzinach popołudniowych – trochę zmęczeni, ale bardzo zadowoleni. Pogoda dopisała nadzwyczajnie i po drodze mogliśmy podziwiać uroki krajobrazowe oraz delektować się wiosennym słońcem.
Załącznikiem do opisu naszej wycieczki jest galeria zdjęć. Zapraszamy do obejrzenia.
ZM – wychowawca klasy VI