Przechodniu, powiedz współbraciom,
że walczyliśmy mężnie i umierali bez trwogi
Ale z troską w sercu o losy Polski
Losy przyszłych pokoleń - o wasze losy.
(napis na pomniku Bitwy pod Olszynką Grochowską)
25. lutego 1831 roku, miała miejsce bodajże największa, najbardziej zacięta i bohaterska bitwa jaką Wojsko Polskie stoczyło w XIX wieku. Była to bitwa z Armią Rosyjską na przedpolach Warszawy, pod Olszynką Grochowską.
Celem strategicznym Rosjan było zdobycie Warszawy i stłumienie patriotycznego zrywu Polaków, jakim było Powstanie Listopadowe. Po wcześniejszych bojach i potyczkach (wojska rosyjskie przekroczyły granicę Królestwa Polskiego 5. lutego) wojska rosyjskie dotarły pod Warszawę w drugiej połowie lutego. Droga na Warszawę prowadziła przez Grochów, gdzie Wojsko Polskie utworzyło linię obronną, której kluczowym punktem był las, nazwany później Olszynką Grochowską.
Dowodzący Armią Rosyjską feldmarszałek Dybicz musiał więc przełamać pozycje polskie blokujące drogę do Warszawy. Około godz. 9:00 artyleria rosyjska otworzyła ogień w kierunku pozycji polskich.
Po ostrzale artyleryjskim na obrońców Olszynki ruszyła piechota rosyjska (w pierwszej fazie bitwy Olszynki broniła 2. dywizja piechoty gen. Franciszka Żymirskiego w skład której wchodził m. in. 7. pułk piechoty dowodzony przez gen. Franciszka Rohlanda). Żołnierze rosyjscy wdarli się do lasu olszynowego, rozpoczęła się zażarta walka.
Generał Rohland zagrzewał żołnierzy do walki, wołając: „Dziatwa! Ani kroku im dalej! Za broń, pal! Potem na bagnety!”.
Po odparciu trzech ataków żołnierze Żymirskiego, zagrożeni okrążeniem przez Rosjan, wycofali się z Olszynki. Głównodowodzący wojskami polskimi, gen. Ignacy Chłopicki chcąc odbić kluczową pozycję skierował do kontrataku żołnierzy z dywizji gen. Skrzyneckiego i gen. Szembeka.
„Dowódcy nasi czują wielkość i trudność chwili i zamierzają z siebie dać przykład. Na czele stają: Żymirski, Roland, Czyżewski, Jurski, Staniszewski, Sośnicki i tylu innych, kto ich wyliczy. Wszystko jest na przodzie, wszystko przed frontem, śmiercią gardzą, bo za ojczyznę walczą. Nieprzyjaciel ufny w liczbę śmiałym krokiem się zbliża i przy rowach znów bój krwawy i zacięty się wszczyna, krew obficie płynie, trup przy trupie pada. Trzykroć Moskale chcą rów przebyć, trzykroć za niego są przerzucani. Szeregi nasze przerzedzają się, lecz męstwo liczbę zastępuje, zwycięstwo wątpliwe, waha się” – tak Stanisław Barzykowski, członek Rządu Narodowego, uczestnik bitwy, relacjonował polski kontratak.
Żołnierze rosyjscy nie wytrzymali impetu uderzenia i zaczęli się wycofywać, bezładnie, niemal w panice. Olszynka została odzyskana, a Rosjanie odrzuceni na pozycje wyjściowe.
Dybicz dysponował jednak jeszcze świeżymi wojskami, które skierował do kolejnego ataku na stanowiska polskie. Rosjanie ponownie wdarli się do Olszynki.
Gen. Chłopickiemu pozostała ostatnia możliwość: użycie do kontrataku wojska z dywizji gen. Krukowieckiego i kawalerii gen. Łubieńskiego. Niestety generałowie ci odmówili wykonania rozkazu i nie posłali swoich wojsk do walki. Na domiar złego w tym czasie ranny został gen. Chłopicki i nie wrócił już do walki. Dowództwo przekazał gen. Skrzyneckiemu, który tak naprawdę rozkazywał tylko swojej 3. dywizji. Zamieszanie związane z dowodzeniem odbiło się ujemnie na dalszy przebieg bitwy, gdyż ze strony polskiej nikt nie był w stanie jej koordynować.
Gen. Skrzynecki nie zamierzał bronić lasku, chciał się wycofać w kierunku Warszawy. Widząc to, Rosjanie zdecydowali się na decydujące uderzenie. Tym razem do walki przystąpiła kawaleria, która zaatakowała z niebywałą brawurą i impetem.
Zmęczone oddziały polskie odparły atak. Nastąpiła konsolidacja obrony i doszczętne rozbicie rosyjskiego pułku kirasjerów. Zapadający zmierzch, ale też bohaterska postawa Polaków i poniesione straty własne sprawiły, że feldmarszałek Dybicz nakazał odwrót swoich wojsk rosyjskich.
Bitwa na polach Grochowa była niezwykle krwawa. Rosjanie stracili ok. 10 tys. zabitych i rannych, Polacy ok. 7 tys. Nie przyniosła zwycięstwa żadnej ze stron, ale postawa polskich żołnierzy złamała na pewien czas napór armii rosyjskiej. Nie udało się jej zająć Warszawy już w lutym 1831 r. Rosjanie zajęli ją dopiero we wrześniu.
Ignacy Kruszewski, adiutant gen. Chłopickiego, oceniał:
„Tak skończyła się ta pamiętna batalia, bez wodza prawie, bez związku, przy niesubordynacji i zawiści niektórych generałów, przy niewypełnionych rozkazach, nie zostaliśmy złamani, nie stracili armat, niewolnika więcej wzięli, jak nieprzyjaciel ujął, kilkaset tylko kroków ustąpiliśmy pola. […] Nieszczęśliwy granat, pękając pod koniem Chłopickiego, pozbawił nas wygranej, której skutków dla Ojczyzny naszej i dla całej Europy nikt obrachować nie zdoła”.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzisiaj, dokładnie w 190. rocznicę bitwy, uczciliśmy pamięć Bohaterów spod Olszynki Grochowskiej. Najpierw na godzinie wychowawczej w klasie VI uczniowie zostali zapoznani z opisanymi wydarzeniami. Po południu natomiast dość liczna reprezentacja klasy udała się razem z wychowawcą na miejscowy cmentarz, gdzie spoczywa jeden z głównych Bohaterów bitwy pod Olszynką Grochowską gen. Franciszek Rohland.
Wspólnie odmówiliśmy modlitwę za Generała i wszystkich poległych, zapaliliśmy znicze.
Przy kwaterze Rohlandów, gdzie spoczywają najbliżsi Generała, była okazja do opowiedzenia uczniom historii Rodziny Rohlandów.
Wychowawca kl. VI